Powracam wspomnieniami do zajęć, które miałam na pierwszym roku studiów i dalej zastanawiam się jak przełożyć teorię na praktykę.Nieoczekiwanie, genialny pomysł sam wpadł mi do głowy :)
Bartosz - rozkoszny czteromiesięczny bobas (chrześnik Krzysztofa) uwielbia, gdy się do niego mówi. Zadowolenie, jak każde dziecko sygnalizuje szerokim uśmiechem , w którym próżno szukać jeszcze ząbków. Po pewnym czasie znudziło mu się już "aaaaguuu" , "maaammma", więc postanowiłam wykorzystać cenne umiejętności wyniesione z retoryki. Patrzę na Bartka i mówię : mła, bła, tła , młe, błe, tłe... i tak dalej, i tak dalej... Nie mam pojęcia o czym myśli bobas, ale niewątpliwie musi go to bardzo śmieszyć, ponieważ uśmiecha się od ucha do ucha. Da się ćwiczyć dykcję ? Da się !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz